4 stycznia 2014

I

Karuzela nabrała mocy.
On przydał jej swojej siły, swojej magii.
I wszystko stało się dużo piękniejsze, bardziej kolorowe, niepowtarzalne.
Lecz z czasem on się wyparł jej lub ona jego.
Ze strachu, bo karuzela zbyt szybko pędziła lub kiedy wyrzuceni budzili się pokiereszowani, poranieni własnymi marzeniami niczym biczami pokutnymi.
A karuzela?
Już nie jest tą, którą była dawniej.
Straciła swój urok, bo tylko w ich towarzystwie była najpiękniejszą ze wszystkich.

Sasuke
- Czy pani rozumie, co do pani mówię, czy mam przeliterować? – warknąłem zirytowany do kobiety po drugiej stronie linii.
- Mamy dla pana wspaniałą ofertę! Jeśli przedłuży pan z nami umowę na miesiąc, gwarantujemy…
- Chwila – przerwałem jej, gdyż nawijała tak już od kilku minut i szczerze zacząłem się martwić, czy czasem się nie zapowietrzy.
- Nowy aparat telefoniczny, cudo techniki! – Była blisko zachłyśnięcia się własnym zachwytem, trajkocząc nieprzerwanie niczym automat, a ja doszedłem do wniosku, że odsunę telefon od ucha i upiję kilka łyków kawy. Tak też zrobiłem, a głos konsultanki ściszył się o kilka tonów. Mimo tego ona nadal namiętnie mnie ignorowała, kontynuując swą kwestię, więc zadowolony z względnej ciszy siedziałem, popijając kawę. Po dłuższej chwili, ponownie przyłożyłem telefon do ucha, akurat w momencie, gdy ta uspokoiła się.
- Moja firma za miesiąc zrywa z państwem umowę. To decyzja nieodwołalna.
- Ale…
- Nie, nie interesuje mnie zasiłek pogrzebowy – rzuciłem, chcąc jak najszybciej skończyć tę rozmowę. Jeśli jeszcze raz załączy jej się syndrom katarynki przysięgam, że się rozłączę.
Ta żenująca konwersacja między mną, a przemiłą panią z obsługi klienta powtarzała się to średnio raz w miesiącu i za każdym razem słyszałem to samo. Szło dostać cholery, słysząc ten sam monolog przy każdym tego rodzaju telefonie.
- W takim razie to wszystko – westchnęła zrezygnowana, a na moich ustach pokazał się lekki uśmiech satysfakcji.
- Do widzenia – odparłem, nie czekając na jej odpowiedź. Co prawda nie miałem najmniejszego zamiaru się z nią widzieć, lecz forma „do widzenia” była dosadna i jak na mnie dość… kulturalna.
Względnie zadowolony podciągnąłem rękawy czarnej koszuli i spojrzałem za okno. Dochodziła może druga po południu, wnioskując po ruchu na ulicy, którą obserwowałem z góry. Ogromny wieżowiec należący do „Uchiha Company” wybijał się ponad wszystkie inne budynki w Tokio, a przez ogromne okna miałem idealny widok na całkiem sporą część panoramy miasta.
Błogą ciszę, podczas której upajałem się moim zwycięstwem nad upierdliwą pracownicą firmy telekomunikacyjnej, przerwało pukanie do drzwi.
- Wejść – rzuciłem, wygodniej rozpierając się w fotelu.
- To ja, Uchiha-sama. – Sekretarka o przecudnie długich nogach i imieniu Akemii, zawitała do mojego gabinetu.
- Tak?
- Yyy… - Delikatnie poprawiła swoje blond włosy, po czym westchnęła lekko zmieszana. – Madara-sama prosi pana do siebie.
- Za co tym razem? – mruknąłem, odchylając się na krześle do tyłu. Na chwilę obecną moje saldo sukcesów wynosiło jeden do zera. Nie mogłem doprowadzić do remisu na koszt Madary. O nie.
- Nieźle się wściekł, więc… - Założyła włosy za ucho, a ja miałem wrażenie, że zaraz zejdzie na zawał, a obecność irytującej pani z sieci przydałaby się do wezwania karetki. Zawsze zachowywała się tak zabawnie w mojej obecności.
- Nie kończ – odparłem, wstając. Wziąłem z wieszaka marynarkę, zarzucając ją po chwili na ramiona. Dziewczyna w ciszy opuściła pomieszczenie, a ja zaraz za nią.
Wyszedłem z gabinetu, pojawiając się w obszernym białym korytarzu z mnóstwem okien. Skinąłem głową na Akemii, która zdążyła usiąść już za biurkiem i robić wszystko, żeby tylko na mnie nie patrzeć, kiedy wzywałem windę. Oj dziwne są te kobiety, dziwne.
Winda pojawiła się prawie od razu, więc szybko wszedłem do środka, gdzie spotkałem jedynie mojego brata. Bez słowa nacisnąłem przycisk: 50.
- Uhuhuh. Czyżby wujcio wzywał? – Itachi nachylił się w moją stronę, unosząc jedną brew w jednoznacznym geście.
- Pytania retoryczne zadajesz specjalnie, czy innych po prostu nie znasz? – mruknąłem chłodno, patrząc na wskaźnik.
- Piętro czterdzieste dziewiąte – oświadczyła pani w głośniku, a drzwi otworzyły się.
- Powodzenia – rzucił przez ramię, wychodząc.
- Piętro pięćdziesiąte. - Głośnik tym razem zaskwierczał, chyba się przepalając. Trzeba będzie wezwać technika.
Madara ma spore kompleksy - pomyślałem, idąc ciemnym korytarzem. Kiedyś uważałem, ze na moim piętrze było cicho. Jednak tutaj była tylko i wyłącznie jego osobista sekretarka, gdyż Madara ponad wszystko nie lubił ludzi.
- Cześć Mardi - mruknąłem do kobiety, której nie miałem jeszcze okazji ujrzeć, gdyż kucała za biurkiem.
- Cześć, szefie. - Zza lady powitał mnie jedynie jej jej groźny pomruk, na co zatrzymałem się w pół kroku.
- Oświeć mnie - sarknąłem. - Co ty robisz? - Założyłem ręce na piersi, będąc niezmiernie ciekawym, czemu się przede mną ukrywała.
- Chowam się. Ścigają mnie krasnale ogrodowe, wersja zombie - fuknęła, a ja zbliżyłem się do biurka. - Nie podchodź! - krzyknęła.
- Hatake, wyłaź. - Machnąłem ręką, nadal jej nie widząc.
- Nie.
- To polecenie służbowe.
- Wrrr. - Po tym jakże dziwnym odgłosie, z jej ust wypłynęły jeszcze inne dość trudne do zidentyfikowania przekleństwa, lecz w końcu wstała. Pierwsze, co zobaczyłem, to kocie uszy.
- Ty sobie kpisz? - Podrapałem się po nosie, chcąc ukryć rozbawienie.
- Nie, no co ty. Zawsze chciałam być kotem - syknęła, wychodząc zza biurka. Na widok śmiesznej opaski zaśmiałem się krótko.
- Haloween chyba już było.
- Bardzo śmieszne, do prawdy. - Zdenerwowana wzięła jedną z wielu teczek pod rękę i skierowała się ku ciężkim, starym, czarnym drzwiom. Ruszyłem za nią szczerze rozbawiony.
- Przyznam Mardi, że masz specyficzny gust - walczyłem z drgającym kącikiem ust, gdy ta zatrzymała się i wysunęła w moją stronę swój palec wskazujący.
- Madara-sama - zironizowała - doszedł dziś rano do wniosku, że będę kotem. Wczoraj byłam aniołem. Chcesz grafik? - Przeniosła ciężar ciała na jedną nogę, patrząc na mnie spod zmrużonych powiek. - W planie jest jeszcze ninja, policjantka, gejsza. Z resztą… - Znów ruszyła do przodu, a ja zaraz za nią. - Myślę, że wszyscy Uchihowie mają takie same zboczenia. - Po tych słowach zacząłem wyobrażać sobie Akemii w stroju pielęgniarki.
- Przyjemność po mojej stronie - odparłem wróciwszy do rzeczywistości, będąc ubawiony jej złością i przepuszczając ją w drzwiach.
- No! Nareszcie jesteś! - Madara siedział na ogromnym krześle za równie ogromnym biurkiem z błogim uśmiechem na tej starej, obleśnej mordzie, której tak bardzo nienawidziłem. - Daj mi tę teczkę, skarbie - mruknął do Hatake, która posłusznie, lecz z grymasem podała szefowi papiery. - Możesz już zmykać, tygrysie. - Puścił do niej oczko, a ona z całych sił starała się nie eksplodować. Stary erotoman gawędziarz chyba uwziął się na biedną Mardi. Powinienem jej współczuć?
- Hai - odpowiedziała, jak najszybciej znikając z obszernego, tonącego w mroku pomieszczenia.
- Widzę, że towarzystwo Jiraiyi ci się udziela - mruknąłem, swobodnie siadając na ciemnym - jak wszystko na tym piętrze - skórzanym fotelu.
- Nie mów, że nie patrzyłeś. - Spojrzał na mnie podejrzliwie, na oślep otwierając teczkę. - Przyznaj się. Przecież dobrze wiem, że nie bez powodu przepuściłeś ją w drzwiach. No bądźmy poważni. - Zaczął ruszać brwiami na zmianę do góry i do dołu, a ja spojrzałem na niego sceptycznie. Niech komu innemu opowiada herezje tej treści. Osobiście po tylu latach miałem ich po prostu dość.
- Chcesz coś konkretnego? - spytałem, podziwiając imponujących rozmiarów rzeźbę węża, stojącą w rogu gabinetu.
- Taaak - przeciągnął samogłoskę, akurat w tym momencie używając zszywacza, który wywołuje ten charakterystyczny, irytujący dźwięk.
- Więc? - spytałem ponownie, marszcząc brwi. Madara jednak namiętnie używał spinacza, spychając moją osobę na drugi plan.
- Wnuka.
- Słuchałem? - Zapytałem całkiem poważnie, patrząc na niego przenikliwie. Ciszę nadal przerywał ten wkurzający spinacz, a jego oprawca nie spieszył się z odpowiedzią.
- Chcę wnuka. - Uniósł jedną brew do góry, zaszczycając mnie spojrzeniem. - To takie dziecko mojego dziecka - żachnął się.
- Jesteś moim dziadkiem. Ja jestem twoim wnukiem - rzuciłem chłodno.
- To prawnuka, o! - dodał głośniej i wstał, aby podejść do tarczy, w której umieszczone były lotki.
- Co cię tak nagle wzięło na chęć bycia pradziadkiem? - Usiadłem, chcąc opanować nerwy. Idiota, na starość wariuje.
- To, że kiedyś komuś muszę tę firmę przepisać, a ty też nie będziesz żył wiecznie. - Zacząłem nerwowo wystukiwać palcami rytm o oparcie fotela. Generalnie to już kiedyś słyszałem o tym problemie, że Itachi i Shee nie mogą mieć dzieci, ale to nie znaczy, że nagle poczuję ojcowską potrzebę posiadania dzieciaka.
- I sugerujesz, żebym został tatusiem? - prychnąłem - Tu się puknij. - Pokazałem na swoje czoło.
- Ależ Sasuke, spokojnie - mruknął, rzucając pierwszą lotką.
- Jak mam być spokojny? - Uderzyłem pięścią w podłokietnik. - Nie zgadzam się.
Madara w ciszy rzucał kolejnymi lotkami, nie odzywając się do mnie nawet słowem. Zacząłem się zastanawiać, jakby to było, gdybym miał teraz no nie wiem, syna na przykład, lecz mimo rozbudowanej wyobraźni, nie byłem w stanie tego zrobić.
- Zrobisz to - odrzekł, pochodząc do tarczy, aby zebrać strzałki. - Inaczej odbiorę ci wszystkie udziały.
- No chyba kpisz - warknąłem, nadal siedząc na tym przeklętym krzesełku.
- W żadnym razie. - Upił łyk kawy, ostentacyjnie podnosząc najmniejszy palec do góry. Pozer.
- Co chcesz mi przez to przekazać?
- To, że albo dostanę wnuka, albo ty lądujesz na ulicy goły i wesoły - zaintonował śpiewnie, a ja na spokojnie zacząłem analizować to co mi właśnie powiedział. Przecież nie mógł zostawić mnie z niczym.
- Prawnuka - poprawiłem go. - Dlaczego w ogóle mam się ciebie słuchać? - spytałem, spoglądając w podłogę. Myśl Uchiha, myśl.
- Na chwilę obecną firma należy do mnie - sarknął i przeszedł do drugiej części gabinetu, gdzie znajdowało się boisko do minigolfa. Stary, zgorzkniały, rozpustny zboczeniec.
- Tak, lecz od kiedy skończyłem dwadzieścia sześć lat mam prawo domagać się połowy jej udziałów - odparłem, zastanawiając się jakiego mógł mieć na mnie haka.
- Mogłeś, ale już nie możesz. -
*puk*
Pierwsza piłeczka golfowa została uderzona przez metalowy kijek, a Madara z wyczekiwaniem na twarzy obserwował jej tor.
- O czym ty do cholery mówisz? - warknąłem już porządnie zdenerwowany.
- Tydzień temu skończyłeś dwadzieścia siedem lat i wybacz, ale… - Zaprzestał grania, patrząc się na mnie cynicznie. - Mogłeś domagać się tego tylko przez rok. Oups. - Udał, że się smuci, podczas gdy ja w umyśle szukałem jakichkolwiek argumentów poświadczających jego słowa.
- Nie przypominam sobie, aby podpisywał coś takiego - powiedziałem twardo, lecz on nadal nieprzerwanie grał.
- Twój ociec też nie - zachichotał. - Ale czego nie robi się przez pomyłkę.
- Ty… - warknąłem, po czym zamilkłem całkowicie. Spokojnie Uchiha. Nerwy na nic się tu nie zdadzą.
Rozluźniłem się, rozprostowałem dłonie i skierowałem swój wzrok na Madarę.
- To jak z tym prawnukiem?
- Zaadoptuj sobie jakiegoś - syknąłem, pozostając w tej samej pozycji. Przecież nie mogę teraz zostać ojcem!
- Ojoj. Jestem na to za stary…
- A ja za młody - odparłem pewny siebie. Żeby mieć dzieci, trzeba mieć kobietę. A ja nie mam ani tego, ani tego.
- Przynajmniej ludzie przestaną uważać cię za geja - mruknął uradowany, gdyż biała piłeczka w końcu wpadła do dołka. Awrrr! Znowu ta sama śpiewka. Na moich świętych pamięci rodziców, nie jestem gejem!
- Nie jestem gejem - powtórzyłem to samo, co przed chwilą powiedziałem w myślach.
- Ja to wiem. - Pokazał na siebie. - Ty to wiesz. - Przekierował palec na mnie. - My to wiemy. - Zatoczył nim koło. - Ale kogo to obchodzi? - Nie tabloidy, pomyślałem gorzko.
To nie tak, że nie lubię kobiet, naprawdę. To nie tak, że otaczam się brzydkimi dziewczynami - patrz Akemii, Mardi. - Tylko… Żadna nie jest tą, choć myślałem, że Ino nią była. Jednak musiała wyjechać, a ja nie mogłem zostawić wszystkiego i odejść razem z nią. Przez pierwszy rok dzwoniliśmy do siebie, spotykaliśmy się dwa razy w miesiącu, dzięki cudom potocznie zwanym samolotami. Lecz z czasem zaczęliśmy się od siebie oddalać, Relacja między nami zatrzymała się w martwym punkcie, a ja nie mogłem nic na to poradzić.
- Madara, czego ty ode mnie oczekujesz? - spytałem, analizując wszystkie za i przeciw. Jeśli się nie zgodzę, to zostanę z niczym, a Madara bez prawnuka. Co zrobi wtedy? Itachi i tak nie może mieć dzieci, więc?
- Prawnuka - fuknął, odłożywszy kijek na miejsce.
- Jak ci odmówię, to nie tylko stracisz mnie, ale nadal pozostaniesz bez “dziedzica” - sarknąłem.
- Wtedy Itachi będzie musiał zostawić swoją Imai - odparł beztrosko.
- Nie możesz go do tego zmusić - warknąłem, wstając. Ten fotel napawał mnie złą energią.
- Mogę. - Jego oczy błysnęły jakimś szaleństwem, a ja popatrzyłem na niego sceptycznie. - Dla niego ta firma jest najważniejsza, od kiedy Mikoto i Fugaku zginęli.
- Nie przesadzaj.
- Nie przesadzam - mruknął, wracając na swój zasrany tron na podwyższeniu. - Imai uplasowała się zaraz po “Uchiha Company”, ale nadal nie jest najważniejsza. A przecież jeśli będę zmuszony do tej rozmowy - rozłożył ręce w geście bezsilności - to jemu przypadnie cała firma, a nie połowa. Nadal sądzisz, że Sheeiren jest ważniejsza?
W pokoju zapadła cisza przerywana jedynie siorpnięciami Madary, który z pasją pił kawę, zapatrując się w jedyny obraz w tym pomieszczeniu, a ja nerwowo zaciskałem i otwierałem pięści.
- Chcę zobaczyć ten dokument - warknąłem.
- Masz. - Rzucił w moją stronę teczkę, która przyniosła ówcześniej Mardi. Złapałem ją w locie i szybko otworzyłem, wertując odpowiednie dokumenty.
Cholera.
- Jak go do tego zmusiłeś?
- Wiesz, ludzie po pijaku robią różne rzeczy. - Odstawił filiżankę, zakładając nogę na nogę.
- Przecież on nie pił, nigdy - zaprotestowałem. Mój ojciec był abstynentem.
- “Z ojcem się nie napijesz?” - Przechylił się teatralnie do przodu, z jednoznacznym uśmiechem na twarzy.
- Kiedy to podpisał? - Starałem się spokojnie zadawać pytania, lecz wewnątrz drżałem z wściekłości.
- Dwudziestego pierwszego lipca. - Po tych słowach zerwałem się z tego pieprzonego fotela i złapałem go za kołnierz. Dzieliło nas jedynie biurko.
- Mój ojciec, kiedy prowadził był pijany?! - wykrzyczałem mu prosto w twarz.
- No wiesz… - Przewrócił oczami. - Różne rzeczy się dzieją.
- Nie wierzę ci - warknąłem, puszczając go. - Nigdy nie wsiadłby po pijaku za kierownicę!
- Aaale jakbym mu powiedział, - przekrzywił głowę - że jego dziecko właśnie leży w szpitalu, gdyż o zgrozo! - Spojrzał do góry. - Uległo wypadkowi?
- Czy chcesz mi powiedzieć, że najpierw upiłeś mojego ojca, a potem kazałeś mu prowadzić?
- Nic mu nie kazałem. Sprzedałem mu jedynie dość barwną opowieść. - Na te słowa uderzyłem pięścią w biurko. To nie mogła być prawda!
- Nic mi się wtedy nie stało! - wrzasnąłem - Skręciłem kostkę na treningu, a zadzwoniłem do ciebie tylko i wyłącznie dlatego, że nie mogłem dodzwonić się do Mikoto, żeby przełożyć tę pieprzoną kolację!
- Ale byłeś w szpitalu? Byłeś. Czyli nie kłamałem. - Uśmiechnął się szatańsko, a ja pchnąłem go do tyłu.
- Jesteś winny ich śmierci, Madara - wysyczałem mu prosto w twarz. - Mogę cię za to pozwać. Nawet muszę!
- Nic nie możesz, chłoptasiu - żachnął się, a ja całą siłą woli powstrzymałem się, żeby go nie uderzyć. - Nie masz na mnie żadnych dowodów.
- Jakim cudem nie powidziała mi tego policja?
- Muszę przyznać, że ich milczenie troszkę uszczupliło moje fundusze.
- Jak tylko Itachi się o tym dowie, to możesz od razu pożegnać się z firmą.
- Eh - westchnął - nie macie do nich żadnych praw.
- Jeszcze zobaczymy - warknąłem, odwracając się.
Wyszedłem z jego gabinetu,  ponownie pojawiając się na czarnym korytarzu. Nie zwracając na nic uwagi, ruszyłem ku windzie.
- Wszystko w porządku,  szefie? - spytała Mardi, siedząc na biurku i machając nogami w powietrzu. Zignorowałem ją całkowicie i wszedłem do windy, która już na mnie czekała,  po czym nacisnąłem odpowiedni przycisk.
- Piętro czterdzieste dziewiąte. - Wypadłem z tej metalowej puszki jak burza.
Na białym tle ścian, ubrany cały na czarno bardzo się wyróżniałem, a żeby tego było mało, roztaczałem wokół siebie dość nieprzyjemną aurę. Na mój widok pracownicy przestali wykonywać swoje obowiązki, patrząc na mnie z przestrachem.
- Wracać do roboty - warknąłem, otwierając drzwi do gabinetu brata.
- Sasuke. Nie zastraszaj mi personelu - jęknął Itachi, opierając się o biurko.
- Mamy problem - syknąłem, siadając na kanapie stojącej obok stoliku do kawy, znajdującego się w rogu pomieszczenia.
- To, że masz kłopoty ze sobą, to wcale nie znaczy, że nas to interesuje - mruknęła Sheeiren, wychodząc zza firanki.
- Coś ty tam robiła?
- Szukałam szczęścia - rzuciła, kierując się do drzwi.
- Zadzwonię potem - powiedział Itachi, uśmiechając się do niej lekko. Boże, jak słodko.
- Do zobaczenia! - Po tych słowach brunetka zniknęła z zasięgu mojego wzroku, a ja skierowałem uwagę na brata.
- Brała marynarkę z wieszaka. To robiła za tą firanką. - Itachi obszedł mebel, siadając na obrotowym krześle.
- Naprawdę w ogóle mnie to nie interesuje.
- A już myślałem - mruknął ubawiony, zaczynając układać dokumenty w stosiki.
- Madara żąda ode mnie syna.
- Co? - zaśmiał się, zapewne sądząc, że żartowałem. Idiota.
- Musi mieć kogoś komu przepisze firmę i jak na razie to nie my jesteśmy pierwszymi kandydatami.
- Rozwiń swoją wypowiedź. - Podparł głowę na splecionych dłoniach, patrząc na mnie coraz bardziej przenikliwym spojrzeniem.
- Shee nie może mieć dzieci, prawda? - Zapatrzyłem się w niebo, próbując się uspokoić. To nie działo się naprawdę.
- Prawda - odpowiedział poważnym tonem, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Więc to ja muszę sprawić mu dziedzica - prychnąłem zażenowany. - Przecież nie zostawisz Sheeiren dla firmy.
- No nie, ale mów dalej. - Był skonsternowany, a ja również nie czułem się najlepiej.
- Założyłem to już z góry, doceń to - fuknąłem łapiąc się za głowę - muszę mieć dziecko, bo inaczej najprawdopodobniej firma zostanie sprzedana.
- O czym ty mówisz do cholery? - syknął, mrużąc oczy.
- O tym, że jak Madara upił naszego ojca w dniu wypadku, to podsunął mu pod rękę dokument z którego jednoznacznie wynika, że ja od tygodnia nie mogę domagać się praw własności, a ty od trzech miesięcy. Następnie skłamał, mówiąc że byłem poważnie ranny. A ja tylko skręciłem kostkę! - Uderzyłem pięścią w pierwsze co miałem pod ręką, a wypadło na moje udo. - Dlatego zjechali z drogi, potrącając tego mężczyznę, aby na końcu uderzyć w drzewo. Ojciec był pijany.
Miedzy nami zapadła cisza. Ja kipiałem z wściekłości, a Itachi ze stoickim spokojem tępo wpatrywał się w ścianę. Nie mogłem w to uwierzyć. Przez Madarę, przez miłość do pieniędzy, przez tą firmę straciłem rodziców. Wyprostowałem się. Dyara dobrze zrobiła zrzekając się praw do niej kilka lat temu. Wtedy tego nie rozumiałem, ale teraz wszystko stało się klarowne.
- Jesteś tego pewien? - Itachi w końcu się odezwał, choć ja wcale nie chciałem już z nim rozmawiać. Madara ich zabił, chciał żeby zginęli.
- Tak, pokazał mi dokumenty. Były z prawdziwym podpisem ojca.
- Muszę to przemyśleć – odparł, a ja wiedziałem, że był to sygnał znaczący: wyjdź.
Jak najszybciej skierowałem się do windy, a potem do swojego gabinetu. Akemi na mój widok lekko schowała się za biurkiem, lecz no cóż, nadal ją widziałem.
- Podwójne bombowe latte, Nikiro – rzuciłem przez ramię, po czym drzwi za mną zamknęły się z głośnym hukiem. Zacząłem nerwowo chodzić po pokoju.
Cholera.
Nie mogę być ojcem, nie ma takiej opcji.
Usiadłem za biurkiem, zapatrując się w samolot powoli przecinający niebo. Moje życie było cudowne, nie chciałem go w jakikolwiek sposób zmieniać.
- Uchiha-sama – powiedziała blondynka otworzywszy łokciem drzwi. Postawiła przede mną kawę z dodatkiem procentów i kopertę, po czym ukłoniła się i skierowała do drzwi.
- Akemii – mruknąłem, pociągnąwszy łyk. – Nie chciałabyś mieć czasem dziecka? – Jej oczy powiększyły się gwałtownie. – Ze mną oczywiście. – Byłem zdesperowany i chwilowo czułem ogromną potrzebę, aby z kimś porozmawiać, a to jeszcze się nie zdarzyło. Do dziś.
- Iyeee… - jęknęła, łapiąc się klamki, żeby czasem nie upaść z zaskoczenia.
- Wiesz co? Zapomnij – mruknąłem, biorąc kolejny duży łyk. Tak. Wódka polska jest zdecydowanie lepsza od wódki niemieckiej. To jedyna rzecz, która wychodzi im w tym zapyziałym kraju. A bimber pędzony na wybielaczu jest warty wszystkich kosztów transportu. To bombowe latte jest jedyne w swoim rodzaju.
- H-hai – sapnęła i wyszła. Biedna dziewczyna. Tyle szoków już ze mną przeżyła. Odstawiłem kubek i w tym momencie rozległ się dźwięk mojego telefonu. Wszystko, tylko nie ta babka z obsługi klienta…
- Siema. Masz dzisiaj czas, żeby gdzieś wyskoczyć?
- Mam go dzisiaj multum, Utakata – mruknąłem, podpierając głowę na dłoni. Przecież nie mogę mieć dzieciaka!
- Uchiha? Jesteś pijany?
- Nie, dlaczego? – bąknąłem, zamykając oczy. Życie jest bez sensu. Sasuke Uchiha i bobas. No już, rozpędzam się.
- Ty nigdy nie masz czasu…
- A pierdol się – powiedziałem zirytowany. Co za bezsens.
- Wrzuć na luz, Uchiha – chłopak żachnął się. No zaraz skoczę z okna. Nie nadaję się na ojca.
- Mam wam dużo do opowiedzenia – mruknąłem, unosząc jeden palec do góry. – Zadzwoń do Gaary i powiedz, że o dwudziestej widzimy się w „Chūsen Ibento”. Muszę przedstawić wam moje… plany na życie. – Ziewnąłem, a Utakata zamilknął. Otworzyłem kopertę. – Zacznijcie zbierać pieniądze. Wiem, że tak się nie da, ale zrobię tak, żeby moje dziecko zamiast chrzestnej i chrzestnego będzie miało dwóch tatusiów drugiego serwu.
Masz trzy dni z dzisiaj włącznie, żeby znaleźć sobie wybrankę swojego serca, gdyż wtedy odbywa się zebranie wszystkich dyrektorów „Uchiha Company” z całego świata. Jeśli się nie wyrobisz sam przygrucham ci jakąś gąskę, już się nie bój. Także miłego weekendu!
Dziadek Madara pozdrawia.
Zgniotłem tą przeklętą kartkę i rzuciłem na podłogę.
- Jesteś? – odezwałem się do słuchawki, gdyż Utakata długo się nie odzywał.
- Tak… - mruknął.
- Więc dziś idziemy na dupy – rozłączyłem się, kończąc kawę. Za mało było w niej dzisiaj wódki, Nikiro.
Sakura
- Sakura, chodź już! – krzyknęła Miku z korytarza.
- Idę! – wrzasnęłam równie głośno, siłując się z upierdliwym suwakiem torebki.
- Taksówkarz się pluje, no! – Czy każda młodsza siostra musi być tak… denerwująca?
- No powiedziałam, że idę!
- Pospiesz się!
- Nie! – Wreszcie zapięłam tę cholerną torebkę.
Wstałam z krzesełka i sięgnąwszy po skórzaną kurtkę zarzuciłam ją na plecy. Szybko wskoczyłam w czarne szpilki i popatrzyłam na swoje brązowe włosy i krótką, czarną sukienkę. Nie wierzę, że aby ukryć się przed tym kretynem, muszę nosić perukę. Uch.
- No, no, no. – Miku objechała mnie wzrokiem od góry do dołu, uśmiechając się dwuznacznie.
- Ani słowa – mruknęłam, szukając kluczyków do drzwi.
- Kankuro jak cię zobaczy, to…
- Nie będzie wiedział, że ja to ja – fuknęłam, wychodząc na zewnątrz.
- To ty masz taką nadzieję. Może pozna cię po przebosko zgrabnych nogach, stylu chodzenia…
- Daj spokój. – Zamknęłam zamki i podążyłam za siostrą do taksówki, czekającej kilka metrów dalej. – To jakaś ekskluzywna podwózka? – spytałam, gdyż przed nami stała nowoczesna lśniąco czarna mazda. Dyskretnie rozejrzałam się na boki. Żeby tylko ten kretyn się tu teraz nie pojawił…
- No a jak! Musimy świętować mój kontrakt, nie? – Szturchnęła mnie łokciem, po czym wsiadła do auta, a ja zaraz za nią.
- Witam miłe panie! – Otworzyłam szeroko oczy, widząc za kierownicą Kibę. Auto ruszyło, a ja spytałam:
- Od kiedy robisz za szofera, Izunuka?
- Nie bądź taka niemiła – fuknęła Miku.
- Od tygodnia – odpowiedział wesoło – spokojnie. Omijam już wszystkie lampy, znaki i słupy. Ze mną nie zginiecie! – I w tym momencie samochód gwałtownie zahamował, a klakson ożył własnym życiem.
- Ty idioto! – krzyknęła Miku, łapiąc się za serce.
- I kto tu jest niemiły? – mruknęłam.
- Sytuacja opanowana!
- A przymknij się – odparłam, starając się zrelaksować. – Skąd wiesz, gdzie jechać?
- Od półgodziny stałem przed waszym domem. Dowiedziałem się w tym czasie wielu, ciekawych rzeczy – powiedział, patrząc się na mnie w lusterku. Potem wdał się w konwersację z moją siostrą, która naprawdę mało mnie obchodziła. Nim się spostrzegłam, byłyśmy pod miejscem pracy Daishi, a ona sama czekała już na nas, opierając się o bramę.
- Chodź! - krzyknęła Miku przez otwarte okno, a dziewczyna szybko podbiegła do auta i wpakowała się na tylne siedzenie.
- Ooo tak! - pisnęła. - Tak się dzisiaj napruję, że nie uwierzycie!
- Taaaak - mruknęłam. - Zanim się napijesz, będziesz musiała obliczyć średnie stężenie procentowe każdego alkoholu, a potem wyliczyć z tego średnią, żeby czasem nie przesadzić…
- Dzisiaj nie! - Rozparła się wygodniej, a auto ponownie ruszyło.
- Jakiś Projekt X, dziewczęta? - spytał Kiba, cały czas skupiając się na drodze.
- Lepiej! - Miku klasnęła w dłonie. - Zapuść jakąś muzykę!
Tak też w głośnikach rozbrzmiało “I need your love”, a dziewczyny prawie zdewastowały tylne siedzenie. To nie tak, że ja nie potrafię się bawić. Po prostu nie mam teraz  na to ochoty,
- Eee, Haruno! - Daishi poprawiła rękawy swojej białej koszuli i spojrzała na mnie. - Coś ty taka sztywna dzisiaj?
- Dzisiaj? - prychnęła Miku. - Normaaa!
- Odwalcie się - fuknęłam, marszcząc brwi.
- I need your looove! - Daishi a’la Chusteczka prawie położyła mi się plecami na kolanach, drąc się w niebogłosy. A tej co? Wieczny okres się skończył?
- Nie preferuję homo stosunków! - krzyknęłam, chcąc przebić się przez kawałek Harris’a.
- Dzisiaj wszystko jest możliwe!
- Ona coś piła? - spytałam Miku.
- Chyba nie! - odkrzyknęła i sama zaczęła tańczyć. Siedziałam pośrodku, a po moich dwóch stronach dwie wariatki wyglądały jakby dostały drgawek. Boże, broń.
Piosenka się skończyła, a Kiba zatrzymał auto i odwrócił się w naszą stronę.
- Dziewczęta, oto przystanek pierwszy, wysiadamy.
- Ale jak to? - spytałam. - Przecież to nie “Chūsen Ibento”.
- Niespodzianka! - Miku wyrzuciła ręce do góry, a Chusteczka poprawiła kucyka. - To przebierana impreza, a to jest całodobowa wypożyczalnia kostiumów.
Daishi oparła się na moim ramieniu.
- Czas znaleźć coś seksownego.
Sasuke
- Stary - westchnąłem. - Nie mogłeś powiedzieć, że to przebierana impreza?
- A po co? Tak jest ciekawiej! - Utakata zatarł ręce, a cała nasza trójka wkroczyła do dużej i zaciemnionej sali, którą rozświetlały tylko szalejące reflektory.
- To ja jestem przebrany na ninje i latam z kataną na plecach - rzuciłem, patrząc na otwarcie mizdrzącą się do nas kelnerkę.
- Opowiadaj tę “historię swojego życia.” - Gaara kiwnął ręką na zainteresowaną nami dziewczynę, a my usiedliśmy na czarnej kanapie. Ja oczywiście najpierw musiałem zdjąć ten cholerny miecz. Kupa żelastwa.
- Dziecko mam sobie zrobić - prychnąłem zirytowany.
- Jak się nazywasz? - Utakata podbił do młodej dziewczyny, klepiąc miejsce obok siebie.
- Yumi - odparła. Miała całkiem miły dla ucha głos i zdecydowanie za krótką spódniczkę. Oczywiście kompletnie mi to nie przeszkadzało.
- Więc Yumi - zaczął Miraya, obejmując ją ramieniem. Oho, Utakata w akcji. - Przynieś nam trzy piwa, a my ci potem ładnie podziękujemy, dobrze?
- Jasne. - Skinęła zadowolona głową i już jej nie było.
- Tyłek ma niezły, nie? - rzucił Gaara, śledząc dziewczynę wzrokiem.
- Żeby tylko. - Utakata rozparł się na kanapie, a ja obleciałem wzrokiem bezkształtną masę tańczących ludzi.
- No, Uchiha, gadaj.
- Nie rozdrabniając. - Przetarłem twarz dłońmi. - Muszę szybko znaleźć sobie żonę, zrobić dzieciaka, kupić dom, zasadzić drzewo i skombinować labradora. - Popatrzyłem na nich, a oni obydwoje w tej samej chwili ryknęli śmiechem. - No kurwa prześmieszne.
- Ale ty jesteś dzisiaj zabawny, Sasuke. - Gaara poklepał mnie po plecach, a ja też miałem ochotę go poklepać tylko, że w twarz.
- To jak? - Utakata odwrócił się w moją stronę - Blondynka, brunetka?
- Ruda - rzucił Gaara i znów zaczął się śmiać.
- Pierdolcie się - warknąłem.
- Trzy piwa podano. - Yumi wyrosła przed nami, stawiając po chwili na stoliku trzy kufle. Od razu sięgnąłem po swój i upiłem duży łyk jak prawdziwy, przykładny ojciec.
- Nie masz może ładnych koleżanek? - Miraya nachylił się w jej stronę, a ona odpowiedziała mu cała w skowronkach.
- Oczywiście, że mam. - Odwróciła się i kiwnęła ręką na inną kelnerkę, która miała na sobie strój … banana.
- Mika. - Dziewczyna zrobiła krótki ukłon, a ja jednym duszkiem wypiłem resztę piwa. Irytują mnie te dziewczyny.
- Miło. Może poznamy się bliżej? - Gaara powiedział to oschłym tonem, lecz dobrze wiedział, co robi. Brunetka zaraz będzie jego.
- Oj, przestań! - pisnęła, zasłaniając usta dłonią.
- To wy się bawcie, a ja się przejdę - mruknąłem, łapiąc ten cholerny miecz, aby przewiesić go przez plecy.
- Nie musisz się spieszyć! - krzyknął za mną Utakata, gdy Yumi siedziała mu już na kolanach.
- Jasne - sarknąłem pod nosem.
Ruszyłem w lewo, chcąc ominąć podrygującą do rytmu hałastrę. Jak tak dalej pójdzie, to z męskiego wypadu prowadzącego do znalezienia mi żony - czy to wygląda tak żałośnie jak brzmi? - wyjdzie samotne chlanie przy barze. Szedłem zamyślony przed siebie, gdy nagle ktoś trącił mnie barkiem.
- Przepraszam! - Dziewczyna w stroju cyganki odskoczyła ode mnie, nerwowo machając rękoma.
- Postawić ci drinka? - spytałem od razu, lecz uspokajającym głosem, gdyż byłem pewien, że zaniemówiła przez chwilę. Dlaczego się mnie boi? Przecież staram się być miły, no…
- Yyy, a znamy się? - jęknęła, a bransoletki na jej rękach zadźwięczały.
- Uchiha Sasuke - wyciągnąłem do przodu dłoń, którą ona zaraz uścisnęła.
- Ten Uchiha Sasuke? - uśmiechnęła się chytrze. - Miku Haruno. - Odciągnąłem ją w stronę baru, po czym wskazałem krzesło.
- Czego się napijesz?
- Jestem otwarta na propozycje - rzuciła, a ja uniosłem jedną brew do góry.
- Dwa razy martini - powiedziałem do barmana, który już ślinił się na jej widok.
- Więc co tu robisz? - spytała, opierając się łokciem o ladę.
- Szu…
- Miku! Nie uwierzysz! - Obok nas pojawiła się dziewczyna w kształcie… trójkąta.
- Co ty masz na sobie? - mruknąłem upijając łyk, tym samym przerywając jej tak, jak ona mi przed chwilą.
- Nie, co mam na sobie - wyciągnęła palec w moją stronę - tylko kim jestem!
- Więc?
- Jestem deltą! - Oparła ręce na biodrach, czyli jakoś w połowie boków tego trójkąta i uniosła brodę do góry. Boże, z kim ja rozmawiam…?
- Daishi, w co nie uwierzę? - spytała Miku. Delta nachyliła się w jej stronę i powiedziała coś na ucho, a oczy dziewczyny zamieniły się w dwa spodki - Sasuke, musisz mi wybaczyć. Obowiązki wzywają. - Miała przepraszający wyraz twarzy, a koraliki w jej włosach dodawały jej jedynie uroku, odbijając światła reflektorów. - Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. - Uśmiechnęła się i zniknęła w tłumie razem z Deltą.
Westchnąłem i uderzyłem czołem o blat. Uchiha, czyżby twoja zajebistość malała z wiekiem?
- Trochę przykre, nie? - Spojrzałem na barmana, który na plakietce napisane miał “Lee”.
- Nie twój interes - warknąłem i znów zacząłem oglądać swoje powieki od wewnątrz.
- Nawet nie tknęła drinka, to rzeczywiście przykre - westchnął, a ja uniosłem wzrok, aby groźnie na niego spojrzeć. On jednak całkowicie mnie olał, czyszcząc jakiś dzbanek.
Staczasz się, Uchiha. Zirytowany podniosłem swoją szklankę i wstałem, odwracając się do tyłu, aby wrócić do chłopaków. Jednak moja ręka zahaczyła o coś, a szklanka wypadła z mojej dłoni.
- Idioto! - Uprzedził mnie damski krzyk. Odwróciłem się już całkowicie, aby zobaczyć niższą ode mnie szatynkę w uroczystym kimonie i maską zasłaniającą jej twarz.
- Wybacz - mruknąłem kpiąco. Czy ten dzień może być gorszy?
- To jest wypożyczony strój! - wrzasnęła i postąpiła krok do przodu, potykając się o własne nogi, przez co upadłaby, gdybym nie złapał jej u odpowiednim momencie. Ach ten refleks. - Łapy przy sobie!
- Masz. - Wyciągnąłem zrezygnowany z portfela kilka banknotów. - To na pralnię.
- Nie chcę twoich pieniędzy - warknęła, poprawiając sobie maskę. - Powiedz mi tylko, gdzie poszły te dwie dziewczyny, które przed chwilą z tobą rozmawiały.
- Pytasz o cygankę i laskę trójkąt? - spytałem, przeczesując włosy.
- Laskę trójkąt? - roześmiała się. - Muszę to powiedzieć Daishi.
- Zdejmij maskę - powiedziałem to impulsywnie; kompletnie odbiegając od tematu, ale przecież byłem już wstawiony. Miałem do tego prawo, nie?
Nie mogłem nic wyczytać z jej twarzy, bo jej nie widziałem, co mnie strasznie deprymowało.
- Chciałbyś - mruknęła i spojrzała na nietkniętego przez Miku drinka.
- W sumie masz rację, chciałbym. - Podałem jej szklankę, a ona wypiła do dna i głośno odstawiła ją na ladę. Co za miłe zaskoczenie, koleżanka lubi się bawić.
- Rzadko dostajemy to, czego chcemy - odparła i poklepała mnie po ramieniu. - Miłego wieczoru - powiedziała odchodząc. Jednak czułem, że chciałbym z nią jeszcze porozmawiać.
- Jak masz na imię? - krzyknąłem, bo dziewczyna zdążyła się już trochę oddalić. Ona doskonale mnie słyszała, lecz uniosła jedynie dłoń na znak, że się żegna.
- To już druga czy trzecia, która cię dzisiaj olała? - spytał barman cały w skowronkach, lejąc piwo do kufla.
- Czyścisz te szklanki? To czyść - warknąłem, lecz nadal patrzyłem za odchodzącą dziewczyną. Ech. Uchiha, przecież takich jest mnóstwo.
Położyłem banknot na ladzie i nie patrząc na tego frajera ruszyłem w stronę chłopaków. Ponownie przecisnąłem się przez bezkształtną masę tańczących ludzi i z ulgą usiadłem na kanapie.
- I jak? Masz jakąś? - Utakata położył ręce na oparciu, a ja popatrzyłem na niego sceptycznie.
- Nawet trzy - prychnąłem.
- I jak było? - Gaara nachylił się w moją stronę, a Miraya po chwili zrobił to samo.
- Nic nie było - prychnnąłem, a oni ponownie opadli na oparcia.
- Eee, Uchiha. - Utakata machnął ręką. - Starzejesz się.
- Dobrze, że ty z dnia na dzień jesteś coraz młodszy…
- No a jak!
- So close - mruknął Gaara. - Ja chociaż zaznajomiłem się z Miką.
- A ja z Yumi - dorzucił Miraya.
- A ja z Miku Haruno - sarknąłem.
- Serio?! Stary! - Chłopak poklepał mnie po plecach. - Ale partia!
- Co? - spytałem zdezorientowany.
- Uchiha, za dużo siedzisz w biurze…
- To jest modelka i to nie byle jaka!
- Chyba rozwinę tę znajomość.


***
Dum dum dum duuum!
Ohayo!
A więc ... STAŁO SIĘ!
Imai i SasuSaku. No ja nie wiem, co mnie do tego podkusiło. Nie Nikiro, na pewno nie ty.
Pomysł na tę historię naszedł mnie w nocy - bez podtekstów, proszę - więc na pewno będzie tak samo nieudany jak wszystkie inne, ale jak mówi przysłowie mojej klasy: bywa życie. Mam już na szczęście kilka rozdziałów napisanych, więc nie będzie nagonki, typu: muszę coś natychmiast napisać.
Dodaję tę notkę dziś, gdyż są dziś moje ... szesnaste urodziny. Oui, bycie szczylem jest deprymujące. Fajerwerki, jeee!
Urodziny, blog i konwersacje z frajerem Akemii na skejpie robią swoje ._.
W notkach będą pojawiać się znane wam bloggerki B|
Między innymi:
Akemi, Miku, Chusteczka Aha - Daishi (Delta), Black Cloud - Arya, Yui - Unnoticed,  Rina Imai (zawsze jest ze mną duchem - przy każdej notce) Kira Fuyu - fabułowa beta :D  Mardi Hatake - Amane, Zohan, Neko Fuyu. 
Z czasem lista nick'ów będzie rosnąć! :D
Tak czy siak...
Karuzela ruszyła! ^^

47 komentarzy:

  1. Dam radę skomentować pierwsza? No, zobaczy się :)
    Czytam sobie Twojego drugiego bloga, ale jestem na dopiero na jakimś dwudziestym ósmym rozdziale, więc muszę jeszcze dużo nadrobić, a ja lubię być na bieżąco. Dlatego od razu dorwałam do tego bloga, żeby skomentować sobie :) Nie spodziewałam się, że napiszesz coś o SasuSaku, oprócz tych kilku rozdziałów na Uchiha Kydai, które przeczytałam, pomimo, że jestem na dwudziestym ósmym rozdziale ;p. No cóż, nie mogłam się powstrzymać :)
    Więc Sasuke jest jakąś szychą w Uchiha Company, czy jakoś tak. Śmieszy mnie jego charakter, jest bardzo podobny do tego w Uchiha Kydai, bo w końcu Twój wymysł, ne? I Itach <3 Itach, tralalala, uwielbiam gościa. No to jak zawsze. Ile mogę się rozpisywać na ten tema? Chodzi z nijaką Imai, tak? Hahaha :) Nie chce mieć romansu z Grace?
    Ogólnie to widzę, że same fejmy się tutaj plączą po historii, a to dopiero rozdział pierwszy!
    Madara na początku mnie bawił "tygrysie" mrałłł ^^ I jak wyskoczył z tym prawnukiem też. Ale później, żeby tak prosto w twarz mówić, o wypadku rodziców Sasuke, z naciskiem, że to on wszytko wykombinował. Nie, nie lubię go. To się nigdy nie zmieni chyba. Moja niechęć do Madary rośnie z sekundy na sekundę!
    Gdy Sasuke wyskoczył z pytaniem do Akemi, czy ta chce mieć z nim dziecko, myślałam, że padnę. Tak bezpośrednio! Mogłam się spodziewać, z Uchiha nie owijają w bawełnę, ale żeby tak z tym wyskakiwać?! Ja bym tam zemdlała na miejscu, więc Akemi trzymała się nieźle. Gaara i jego taktyka podrywu - oj myślę, że skuteczna. Podryw na poważnego emo zawsze działa :)
    "Jestem deltą" tu już dosłownie leżę. Przebrać się za deltę! Dlaczego ja na to wcześniej nie wpadłam?!
    Hahaha i Neji, mistrz Trollingu. Tak dobijać Sasuke, któremu podryw wychodzi dosyć kiepsko. Aż dziwne, bo to w końcu SASUKE. Kto by mu się oparł? Gdyby bracia Uchiha zjawili się nagle w realnym świcie, to wydaje mi się, że nasi biedni "normalni faceci" nie mieli by żadnych szans :(
    Ach, prawie cały czas się uśmiechałam, gdy czytałam ten rozdział! Cudowne uczucie! Dziękuję Ci za to <3
    Jakieś życzenia przydałoby się złożyć, farciaro, która urodziła się w styczniu. Ja jestem z października, więc na razie do 16 mi daleko ;____;
    Dużo radości, weny, cudownych przyjaciół z ogromnym poczuciem humoru, żeby zawsze zabawnie było. I mości też od groma. Tak samo jak jogurtów, bo gdzieś przeczytałam, że je lubisz. A i dużo borówkowych czekolad Milka!
    Pozdrawiam!
    Dałam radę pierwsza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohayo!
      Tak, Itaś zdecydowanie przebija tu wszystkie inne postacie :3
      Sądzę, że nie wypaliłby ten romans xD Shee zniszczyłaby cię telepatycznie B|
      Madara jest tępym ***** i od zawsze go nie lubiłam, więc nie miałam żadnych skrupułów, aby zrobić z niego czarny charakter :3
      Akemi łatwo się nie da, zobaczysz B|
      Łuhuu! Delta robi furrorę xD Czułam to B|
      Dziękuję bardzo za życzenia <3

      Usuń
  2. Ohayo! :3
    Co prawda to dopiero początek ale nieźle się wciągnęłam. Eh, ten Madara, jak zwykle komplikuje życie. Zazdroszczę Itachiego, serio ;-; Haha, pomysł z przebieraniem swoich sekretarek był świetny, ach ci Uchiha, no ale cóż, chyba właśnie za to ich kochamy <3 Jak napisałaś na Kyodai o karuzeli to nie mogłam się już doczekać, kiedy będę mogła to przeczytać. No i się doczekałam! Teraz zostaje mi czekać na kolejną notkę ;)
    Btw, masz piękny szablon.
    Pozdrawiam :* + Aga, wyłącz ta weryfikację obrazkową, błagam ;-; xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohayo! :D
      Wyłączę, obiecuję xD (tak naprawdę to o tym zapomniałam...)
      Miło mi, miło B|
      Pomysł był spontaniczny, ale Uchiha... To mówi samo za siebie :D
      Szablon rzeczywiście jest cudowny <3
      Pozdrawiam i dziękuję ;D

      Usuń
  3. Ja czytałam wcześniej, ale powiem to jeszcze raz. Choć stronię od SasuSaku, Sheeiren jest tą, która nawet z nędzy potrafi uczynić coś wspaniałego. Jak na mat-fiz przystało była Delta :D I odpowiedź na pytanie Sasuke czy jego zajebistość maleje z wiekiem odpowiadam stanowcze NIE! A poza tym no to genialnie połączyłaś tragizm z komedią. Ogromnie jestem też ciekawa jak potoczą się wypadki z naszą modelką. Sasuke w twoim opowiadaniu powala mnie każdą swoją myślą i zdaniem. Tu się dziwię nawet samej sobie, czemu tak mnie bawi? Możliwości są trzy: jesteś cudotwórcą, mam poważnie zrytą banię, wszystkie możliwości poprawne. Kto wie może nawet polubię Sakurę? Boże co ja piszę! Przecież to jest fizycznie i metafizycznie niemożliwe. Wyzwała mi Sasuke od idioty! Głupia dziewucha. Choć to i tak lepsze niż ślinienie lub piszczenie się na jego widok. Dodam jeszcze, że pomysł z przebierankami jest super. Słówko pociechy: najlepsze pomysły przychodzą do głowy właśnie gdy idzie się spać, wraca ze szkoły autobusem, lub bierze prysznic - czyli wszędzie tam i wtedy, gdy odnotowanie naszych myśli jest wielce utrudnione ;) Ale koniec końców wychodzi coś fajnego. Na koniec oczywiście powiem, że Sheeiren jest wielka i pokłony składam. Z niecierpliwością wyczekuję rozwoju wydarzeń i życzę wszystkiego najlepszego w tym, dużo weny i dużo czytelników :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! ^^
      Mnie do SasuSaku przekonała Nikiro. No cóż. Muszę to stwierdzić publicznie...
      Matfiz jest tu podwójny! Delta to Chusteczka Aha, która... jest kimś więcej niż zwykłym matfizem. Ha! Tu się mam B|
      "Połączyłaś tragizm z komedią" - proszę, tylko nie to... Właśnie kończę na polskim renesans [*] i gdy tylko to przeczytałam, pokazała mi się przed oczami definicja groteski.
      Gaaasz. Tylko nie to...
      Sakurę też da się lubić, zobaczysz :D
      Dziękuję! ;D

      Usuń
    2. Ej, ej, ja byłam w mat-geo, szanujmy się, Imai! Fizyka to mój największy wróg na studiach.... >.<

      Resztę skomentuję kiedy indziej. No co, kacowego lenia maaaaaaaaam XDD

      Usuń
  4. Jaaa, nowy blog w wykonaniu Sheeiren <3 Już go uwielbiam, tyle sarkazmu i komedii, wiesz jak zadowolić czytelników B|

    "- Akemi – mruknąłem, pociągnąwszy łyk – nie chciałabyś mieć czasem dziecka?" śmierć na miejscu ._.
    "- Jestem deltą! - Oparła ręce na biodrach, czyli jakoś w połowie boków tego trójkąta i uniosła brodę do góry. Boże, z kim ja rozmawiam…" zmartwychwstałam i umarłam po raz kolejny.
    Teksty Nejiego przyczyniły się do moich kolejnych śmierci XDDD

    Dobra, koniec słodzenia, teraz literówki or samfing lajk det.
    "- Tak, lecz od kiedy skończyłEŚ dwadzieścia sześć lat mam prawo domagać się połowy jej udziałów - odparłem, zastanawiając się jakiego mógł mieć na mnie haka." skończyłeś czy skończyłem? Z reguły jestem osobą nierozgarniętą i nierozumną, więc jeżeli tak miało być to... Proszę o przebaczenie ;_;

    Życzę weny (szczególnie na Kyodai, bo dawno nic nie było :c) i pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uhh, zapomniałam złożyć życzeń, głupia Kyoko ._."
      No więc spełnienia marzeń, fejmu w blogsferze ii żeby mózg Ci rozsadziło od nadmiaru weny <3 XDDD

      Usuń
    2. Ohayo!
      Dobrze mi z myślą, że dzięki mnie ludzie powracają ze świata zmarłych. Miło, miło xD
      Ćśśś. Tysiąc razy to czytałam i nie zauważyłam... -.-"
      Dzięki, juz poprawiam! :D
      Kyodai... Tak... Myślę nad tym xD
      Najs, najs :3 Niech rozsadza, a co!
      Dziękuję! <3

      Usuń
  5. Cóż ja Ci mogę powiedzieć? XD
    Wszystko czytałam i nadal uważam, że to będzie coś zajebistego, więc ludzie, czytajcie to! Jednak miło być wtajemniczonym B| Fuck yea XD
    A, no i pisz dalej! Bo się już doczekać nie mogę.
    Pozdrawiam i tak dalej xD
    Weny!

    PS Sto lat sto lat! Jeszcze raz. Dużo Itasia w następnym roku swojego życia i powodzenia na matfizie, żebyśmy obie przetrwały i nie przestawaly być typowym matfizem XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to siedź cicho, za dużo wiesz xD
      Jutro powinnam wziąć się za Karuzelę. Ale wisz, jak jest xD
      Nie przestaniemy B|
      Ty z matfizu wyjdziesz, ale matfiz z ciebie nie <3

      Usuń
  6. Hahahah laska trójkąt :-D, ja jestem na humanie, więc w życiu bym się nie domyslila, że to delta! Pomysł prawnuka, no nic tylko czekać jak to się dalej rozwinie! Ale chyba na dziecko za dużo czasu nie dostanie, a Sakura łatwa raczej też nie jest, a jeszcze Sasuke musi przekierowac się z jej siostry na nią :O duuuuzo zamętu, duzo śmiechu, pomysł faktycznie oryginalny CZEKAM na resztę :-D:-D i wszystkiego naj smarkulo :-* :-B buziaki hayley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że Delta niszczy system xD
      No ba, że Sakura nie jest łatwa! Nie mogłoby być inaczej B|
      Oczywiście - zamęt to moje 234637 imię.
      Czy oryginalny, to się okaże xD
      Dzięki! :D

      Usuń
  7. Oooooooooo.
    W końcu jest sasusaku in real life (xd), który nie odrzucił mnie po pierwszy rozdziale;d
    Świetny pomysł z "Uchiha company", ale będzie więcej młodszej siostry, nie?:D Nie mogę się doczekać w jaki sposób się to wszystko rozwinie:)

    Dlaczego, żadna bohaterKA nie ma okularów? Nigdy, nigdy, nigdy? Nawet w książkach? - Świat jest niesprawiedliwy xd (Chlip, no bo ja mam okulary, to boooli;d)

    fragment, po którym padłam:
    "..czyżby twoja zajebistość malała z wiekiem?"

    Weny życzę:*
    Nami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohayo ^^
      Obiecuję, że w którymś z kolejnych rozdziałów pojawi się postać w okularach. Masz moje słowo, a Shee zawsze go dotrzymuje :3
      Oczywiście, że Dyara jeszcze się tu pojawi. Mogę ci cichaczem powiedzieć, że jeszcze nie raz ^^
      Dziękuję i pozdrawiam! <3

      Usuń
  8. Imai, uśmiechałam się. Poważnie.
    Bo to było tak: kiedyś (przy początkach Kyodai) sarkazm i poziom humoru były w normie, ale gramatyka kwiczała. Teraz, kobietko moja, wszystkie kategorie: gramatykę, stylistkę i humor, wzniosłaś na wyżyny. Możesz być z siebie dumna.
    Tak, spodziewaj się tutaj burzy komplementów.
    Sama chciałam prowadzić bloga z humorem, nawet zaczynałam pisać tak ANI, no ale... nie dało się .__. Akemii nie potrafi, Akemii rezygnuje. Ty Imai, robisz to świetnie. Bo nie dość, że sarkazm to i rozdział wysokiej jakości. I nie: nie słodzę ci, bo masz u mnie chody, frajerze. Słodzę ci, bo jestem oczarowana. Zwykle, wdrażając dużą dawkę humoru, notka traci na jakości pod względem stylistycznym, a u ciebie w ogóle nie odczułam, żeby ta reguła miała prawo bytu.
    Neji - mistrz! Nawet się nie złoszczę, że mi tak męsza gnoił, bo doprawdy, wieczór to on miał nieciekawy. Nie lubię tylko Akemi(i), gdyż, ponieważ, bo jest postacią za bardzo przerysowaną, schematyczną. No i tu znów nie mówię tego, bo jest moją postacią, tylko robi tutaj za Hinatę, co mi się w ogóle nie podoba .__.
    Ale w przyszłym rozdziałach będzie kobalt! Ty... to prawie jak Kulbat x.x PRZEZNACZENIE!! Hip, hip, huura!
    Fajne jest też to, że wplatasz tutaj Utakatę. No bo zwykle jest Naruto, co najwyżej Kiba, a u ciebie... BAM! Bohater, który wielu fanom Naruto mówi tyle, co nic. No nie, nie! Bąbelki! Bąbelki to znak rozpoznawczy B|

    Pisz to dalej! Fejm już jest i wzrasta.
    A ciocia Nikiro mówiła: SasuSaku wabi najwięcej <3
    I mi też podziękuj.
    I pozdrów.

    Aj em łejting <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra.
      DZIĘKUJĘ I POZDRAWIAM.
      Zadowolona?
      Mówiła, mówiła i aż powiedziała, no.
      Ojoj, wzniosłam się na wyżyny ^^ Zaczyna się słodzenie. Och, to takie do ciebie niepodobne, frajerze <3
      "Jestem oczarowana" - od AKEMII! LUDZIE WIDZICIE TO?
      Fejm, fejm, wszędzie fejm. No ja nie wiem, co te internety.
      Porównujesz siebie do Hinaty? O ty, niewierna.
      Doczekasz się dzikich densów na rurze, zobaczysz.
      Będziesz dziwką, ale nie będziesz Hyuugą, a co!
      Kulbat jest słowem idealnym, kobaltowi do niego daleko, no ale cóż. Są trochę podobne, no ;_;
      Do Utakaty od zawsze miałam słabość xD
      Bydem pisać, bądź tego pewna B|
      <3

      Usuń
  9. Hahahahaha pomimo iż miałam wgląd przed publikacją, to przyznaję bez bicia - nie czytałam całego ;D Sprawdziłam tylko co zrobiłaś ze mną i odetchnęłam z ulgą ;D Ale dzisiaj to jebłam! I to nie jednokrotnie :D Rozwaliłaś system i to na maksa :D
    Sasuś ojcem?. Już ja sobie to wyobrażam xDDD Niech przypadkiem zapłodni Saku i niech będzie xDDDD Bo Miku-modelka pewnie będzie zbyt światowo rozchwytywana jak dla niego xD Ale niech inteligent próbuje swoich szans ]:->
    Delta mnie niezaskoczyła, bo z niej to już wcześniej miałyśmy polewkę na fb xD
    Ale masz plusa szczylu xD Wiesz co lubię pić! :D
    Imai! Zbieraj dupę w troki i pisz rozdział drugi! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, skapnęłam się xD
      Miło mi, miło ^^
      Miku modelka już podbiła świat, mówię ci xD
      Nie bój żaby, będzie próbował. Ach, Delta robi furrorę xd
      Z tym martini strzelałam xd
      Tak jest! :D

      Usuń
  10. Imprezujący Gaara w dobrych kontaktach z Sasuke, rozwaliło mnie to. Na serio. Czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Sasuke w Twoim wykonaniu! :D I z całą pewnością będę czekać na następny rozdział :D Ażżż nie mogę się doczekać ;>

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż, czytam i czytam i nie mogę się naczytać tym, co wypracowałaś. Pomimo tego, że nieczęsto spotykam takie przekleństwa, ale jednak to świetnie się uzupełnia z charakterem głównego bohatera i jego narcystycznym podejściem, bynajmniej tyle go poznałem :) Obiecałem też koment i tak właśnie robię. Madara i jego intrygi... Cóż, wykapany mój ulubieniec, nawet w realnym świecie, nie shinobi jest identyczny, potrafi ukręcić tak na boku, aby mieć każdego w garści, a jego zboczenia... Nie, to mieszanka idealna jak dla mnie :D Sasuke i poszukiwania, a tutaj 3 go wystawiły niemal z miejsca, sekretarka też nie chce... Ciekawe, czy zrobisz tak, że to Madara mu znajdzie kandydatkę, czy może jednak Sasuke ruszy sam. Przecież Uchiha, jeden z najwyżej postawionych w firmie rodzinnej... Po anonsie by miał na pewno kolejkę chętnych do żeniaczki, ale widocznie chce sam popracować nad tym. Tak jak pisałem ci na gg, świetnie ci to wyszło, były momenty, gdzie mogłem się uśmiać, co jest zdecydowanie na plus. Zapraszam też do siebie i czekam na kolejne rozdziały...

    http://son-of-genius.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohayo ^^
      Właśnie, przekleństwa. Długo myślałam, czy je tu umieścić, lecz... no musiałam, no xd Czasem, aż się o to prosiło, więc nie mogłam inaczej x.x
      Madara jest **** i **** nienawidzę go -.-"
      Sasek olany przez trzy laski jednego dnia, oł jeee xd
      A nie powiem ci jak zrobię, tajemnica :3
      Dziękuję za komentarz! :D
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  13. W ogóle na początek wielki plus za wybór piosenki "I hate everything about you" mojego ukochanego zespołu Three Days Grace <3 A co do opowiadania to dzięki niemu mogłam poprawić sobie humor :D Rozśmieszyło mnie wiele tekstów, a szczególnie: Muszę szybko znaleźć sobie żonę, zrobić dzieciaka, kupić dom, zasadzić drzewo i skombinować labradora. No kurwa prześmieszne." Charaktery postaci przypadły mi do gustu i jestem mega ciekawa jak to dalej się potoczy, gdyż nie jestem w stanie na razie odgadnąć co mozesz napisać dalej, a więc będę niezmiernie szczęśliwa, jeżeli mnie zaskoczysz :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać ci rację, gdyż piosenka doprawdy jest boska <3
      Miło, że polubiłaś bohaterów - to już pierwszy krok do sukcesu :D
      Będę starała się was zaskakiwać z każdym nowym rozdziałem ;)

      Usuń
  14. Wyjdź Shee, wyjdź. Jesteś kolejną osobą, która mnie dzisiaj dobija, serio. Wiem, nic mi nie zrobiłaś, ale piszesz tak zajebiście, że mam kompleksy no! I to mnie właśnie dobija *chlip*
    Powiem Ci, że stworzyłaś coś ekhem, zajebiście oryginalnego. Oczywiście blogów o to, że Uchiha mają firmę jest mnóstwo, ale to jest tylko (przynajmniej wg. mnie), taką tylko podporą do głównego wątku, jakim będzie walka między Sasuke i Madarą, czyli jak nie skończyć z bachorem i dziewczyną w łóżku, choć czuję, że Sasuke tym drugim by nie pogardził, a to co tyczy się pierwszego, jest wiadome... Ten koleś po prostu nie nadaje się na ojca.
    Jak to Shee nie może mieć dzieci? No jak?! Weźcie niech mnie zaadoptuje, chce mieć takiego ojca jak Itaś *dobra może jednak nie xD*
    Gaara wyrywa dupy? Serious? Nie wierzę no! Typ, który zawsze jest przedstawiany jako przedstawiciel ciemnej strony mocy, jest tutaj typowym podrywaczem, przyznam podoba mi się to :D
    Widzę, że nie tylko ja mam dość tych pieprzonych lasek, które dzwonią z jakimiś ofertami, dlatego nigdy o nich nie odbieram xD
    Przyznam, że rozdział czytało się fajnie, no i widać, dziewczyno, że masz niezłe poczucie humoru, też bym tak chciała pisać notki ._.
    Ostatnio coś ubolewam nad swoją beznadziejnością, więc się nie przejmuj. To taki kryzys wieku średniego Sasame. Starzeję się... T.T
    Zauważyłam tylko, że praktycznie każda kobieca postać tutaj ma długie nogi... Coś jest z tym nie tak xD Albo po prostu ja mam kompleks niższości (jak to ja przy niecałym 160 cm wzrostu... Boże dlaczego mi to zrobiłeś T.T? ) i przy swoich krótkich nóżkach po prostu jestem uczulona na coś takiego xD
    No i Utakata! Faceta, którego nie wypuściłabym z łóżka! No oprócz mojego Hashiramy i Orosia xd
    Chyba, wszystko, chyba xD
    No i jak już pisałam na szajsbuksie, śliczny masz szablon <3 Aż czuję się beznadziejną szabloniarką (co ja kur.. mam z tą beznadziejnością? O.o)
    I piosenka, pamiętam kiedy ją odkryłam, byłam nią tak zajarana! Nadal ją wielbię *.* Pogratulować gustu! :D
    Czekam na kolejny rozdział <3 ale skoro masz już kilka napisanych, to mam nadzieję, że pojawi się coś szybciutko^^
    Najlepszego! Tak, wiem mega spóźnione, ale lepiej późno niż wcale nie? Żeby wena nigdy Cię nie opuszczała! I żebyś dalej pisała tak cudownie, aby ta maruda Sasame miała co czytać ;*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra teraz widzę, że rozdział będzie 19, ślepa Sasame xD Ach ta starość! Co ona robi z człowiekiem ._.

      Usuń
    2. Ohayo!
      Aż przypływu weny dostałam <3
      Kurde, serio B|
      Obiecuję, że pojawią się też niskie osoby xd Może nie zwracam na to uwagi, gdyż sama mam ... 177 cm xd ale to wybacz, będę się hamować xd
      Komplementy, komplementy <3
      Kurde, może szybciej skończę ten czwarty rozdział xD
      Oui, za równy tydzień ukaże się rozdział II :3
      Dziękuję za wszystkie miłe słowa <3
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  15. Hejo ;3 Mam pytanie, gdzie znalazłaś takie fajnie zdjęcia do szablonu ? *.*

    OdpowiedzUsuń
  16. Zakochałam się w tym blogu od pierwszej chwili <3 Wiedziałam, jeszcze niezaznajomiona z treścią rozdziału, że opowiadanie mi się spodoba. A to zasługa piosenki. Kocham ten zespół! Niestety, gdzieś przeczytałam, że Adam odszedł... Moje serce krwawi. ;(
    Ale ja nie o tym...
    Sasuke, który na gwałt potrzebuje partnerki... Myślę, że z łańcuszkiem jego wielbicielek nie byłoby to trudne, jednak on chyba oczekuje czegoś więcej od potencjalnej matki jego dziecka, niż ładnego tyłka. Chociaż, co ja tam mogę wiedzieć?
    Ostatnimi czasy moja niechęć do Sakury maleje... Oczywiście, dzieje się tak, bo zaczytuję się w naprawdę dobre opowiadania, gdzie główną bohaterką jest Haruno. No, ale przyznam, że to nie Sakura przyciągnęła mnie do przeczytania tego rozdziału, a pan Uchiha, którego darzę miłością od kilku ładnych lat.
    Nie wiem, co jeszcze napisać. Nigdy nie potrafię się rozpisać w komentarzu -.-
    Oł, dodam, że wróciłam po długiej przerwie i znów zaczytuję się Twoich opowiadaniach. Tak, znasz mnie. Jestem ciekawa, czy zgadniesz kim jestem. Nowy blog, nowy nick, ale ja wciąż ta sama ;)

    Wiesz, że jesteś stara i się marszczysz? ;*

    Pozdrawiam i życzę weny. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, ej, to jakiś spisek jest, na pewno XD
      Iyeee, Maguda? Jeny, to takie życie na krawędzi, trochę xd
      Marszczę się? x.x ISOTERAS?!
      Komplementy, Shee lubi komplementy.
      Hymhymhym.
      Ujawnij się, niewierna!

      Usuń
    2. Jestem Aga łamaga. Miło mi. :-D
      Jeśli teraz nie zgadniesz, to się pogniewamy :-P

      Usuń
    3. Jestem w potrzasku, Imai nie lubi potrzasków xd
      Proszę mnie się tu ładnie przedstawić xd

      Usuń
    4. Kuso, to moje ulubione słowo :-D

      Usuń
    5. Ej. Wiesz, że zdradziłam Ci już stary nick i imię? Mam podać rozmiar buta i grupę krwi? :-P
      Agnieszka, Kuso. Mikoto Kuso.

      Usuń
    6. Oooo! Ohayo!
      Niezmiernie się cieszę, że wróciłaś <3

      Usuń
  17. Wiesz, że nie umiem pisać komentarzy?
    Wiesz.
    Wiesz, żw zakochałam się w tym opowiadaniu?
    Wiesz.
    O tym, że uwielbiam SasuSaku w Twoim wykonaniu też wiesz.
    Wszystko już wiesz! :D
    Czekam na dalszy ciąg historii ;3. Nie będę się rozpisywała, bo i tak sprawozdanie dostałaś już na gg ;P.
    Weny życzę ^^.
    P.S. Wiesz, że komentarze to moja zmora... :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, wiem xdd
      Nie pogardzę uwielbieniem :3
      I tak jesteś trzy rozdziały do przodu xD

      Usuń
  18. Nie cierpię Madary...Boże jak on mnie irytuję...;/ Wiedziałam, że Sasuke będzie walił prosto z mostu, ale tak...prosto...Na miejscu Akemi chyba bym zemdlała. Na pewno będę to częściej wpadać ;)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie jedna by zemdlała, tak sądzę :>
      Pozdrawiam ;]

      Usuń
  19. O matkooo! Jak ja nienawidzę Madary. Nawet w moim opowiadaniu będzie wkrótce czarnym charakterem. Miałam ochotę normalnie go zamordować, wytarmosić za ten jego pusty łeb.

    Początek rozdziału przypomniał mi moją walkę z Orange, którą wciąż toczę. Odłączyli mi internet, za który płacę 100zł/ miesiąc i właśnie tak wygląda rozmowa z nimi: JAK ŚCIANĄ O GROCH. Doskonale rozumiem Sasuke w tym momencie.

    Uwielbiam przenoszenie bohaterów "Naruto" do naszych czasów. W dodatku dzieje się wszystko w takich wyjątkowych okolicznościach. Na początku nie mogłam się połapać w imionach, bo wprowadziłaś kilka postaci OC, jednak jak przeczytałam wszystko po raz kolejny to zrozumiałam.

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżu, odpisałam ci przed chwilą. Szkoda, że blogger nie chciał współpracować.
      To tak, jak z tym twoim Orange. Dosłownie, jak ścianą o groch. Nic dodać, nic ująć ><
      Madara to cię jeszcze powinien zaskoczyć, także nic więcej nie mówię :>
      Pozdrawiam i dziękuję ;]

      Usuń